że w moim Młodziaku tak szybko odezwie się męska natura.
Młode poszło do szkoły na 8, wraca ok.11, wchodzi do domu, rozbiera się, zaczyna zabawę. Trwa to, pi razy oko, 15 min. Po czym wstaje, zagląda do garnków stojących na kuchence i z wielkim wyrzutem i powagą mówi:
- Dziecko, przychodzi ze szkoły do domu, zmęczone, głodne, a w domu nie ma nic do jedzenia.
No ręce opadają.
Dodam, że dziecko zjadło rano śniadanie, do szkoły dostało kanapkę, a w lodówce zawsze jest duża ilość jedzenia
ahahahha no to Cie dziecko załatwiło :P
OdpowiedzUsuńmały głodomorek ;)
Hahaha no rewelka!! :)
OdpowiedzUsuńMama do garów ;)
hahaha też się uśmiałam :D Wspaniały dzień matki :D
OdpowiedzUsuńkocham Jakuba
OdpowiedzUsuńDobre :) Świetne! Mężczyźni przychodzą chyba z tym na świat :)Buziaki dla Młodego.
OdpowiedzUsuńhehehe, dobre, dobre :)))
OdpowiedzUsuńChłop jak sie patrzy ,oni to chyba we krwi maja ,albo co .
OdpowiedzUsuńostatnio znajomy opowiadał:
OdpowiedzUsuńDzieci wracają do domu, otwierają lodówkę, ta pełna jedzenia, a one:
-Znowu nic nie ma...
:DDD