Wczoraj za sprawą XV Pikniku Kawaleryjskiego mogłam się napatrzeć na te cudne zwierzaki do bólu.
Uwielbiam konie za ich piękno ogólne, sylwetkę, oczy, sierść, za miękkość chrap. Za dostojność. No za wszystko.
Nie da rady opisać jego piękna. Wysoki, zgrabny, z ogonem do samej ziemi, z pięknymi owłosionymi pęcinami. A jak już zobaczyłam go w galopie, to aż piszczałam z radości. No radość jak u małego dziecka.
Wujek Google podpowiedział, że to koń fryzyjski. Zakochałam się w nim. Oj tulałabym go moocno.
G. dziękuję, że znosisz te moje dziwactwa, świry i wyciąganie Cię na takie imprezy :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję i zapraszam ponownie :D