Bylo duzo śmiechów chichów. troche plotkowania, maleńkie zakupy w hurtowni. Kupilysmy w sumie 1000 guzikow. HAHAHAHHA. Eli kazała nam przywieść punchery. I skończyło się tym, ze ma w domu po kątach porozwalane wycinanki kwiatkow i motylków. Nawet w butach się zadomowiły. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze czas, jak na złość płynął z predkością nadgwiezdną. A szkoda, bo było cudownie. Czemu ja mieszkam tak daleko. Ech. Powtórzymy to prawda??
No Kasiu :) A do Warszawy sie nie wybierasz? :)
OdpowiedzUsuńOch Kasiu, pewnie że powtórzymy! Chyba całkiem niedługo :D ciekawe co będziemy miały do udokumentowania tym razem..... może następne 1000 guzików albo 50kilometrów wstążki. Tak w ogóle to ze swoich 166 zielonych guzików i 250 ecru zużyłam raptem 10. Czyli- zapas do końca życia :D
OdpowiedzUsuń